niedziela, 28 września 2014

Wolnoć w Tomku w swoim domku - ale bez przesady!!!

     Przepraszam, ale muszę wyrzucić z siebie to rozgoryczenie i żal.

     Mieszkamy z mężem w bardzo przytulnym mieszkanku. Mimo, że od początku wychodziliśmy z założenia, że nie będzie to nasza ostoja do końca życia, to jednak zadomowiliśmy i polubiliśmy nasze M4. 
     Niestety od paru miesięcy, z niewielkimi przerwami staje się to udręką. Na początku sąsiad, który w świątek, piątek czy niedziela do bardzo późnych godzin remontował mieszkanie (odbywało się to nawet po ciszy nocnej). Zwracanie uwagi niestety nie skutkowało. No ale szczęśliwie po pół roku, większej lub mniejszej męczarni w końcu nastała cisza. 
     Od dwóch miesięcy mamy nowe lokatorki, które uwielbiają słuchać muzyki na full, za to czynności domowe lub też trzaskanie drzwiami i oknami wykonują o 3 nad ranem. Ktoś powie: "kobieto śpij! a nie nasłuchujesz", ale uwierzcie mi takie hałasy zbudzą osoby z najtwardszym snem. Oczywiście były próby porozmawiania, zwrócenia grzecznie uwagi, ale dziewczynki albo nie mają zamiaru otwierać drzwi lub też jak już łaskawie otworzą to kompletnie nic do nich nie trafia. 
   
     Przepraszam, ale muszę wyrzucić z siebie to rozgoryczenie i żal.

     Mieszkamy z mężem w bardzo przytulnym mieszkanku. Mimo, że od początku wychodziliśmy z założenia, że nie będzie to nasza ostoja do końca życia, to jednak zadomowiliśmy i polubiliśmy nasze M4. 
     Niestety od paru miesięcy, z niewielkimi przerwami staje się to udręką. Na początku sąsiad, który w świątek, piątek czy niedziela do bardzo późnych godzin remontował mieszkanie (odbywało się to nawet po ciszy nocnej). Zwracanie uwagi niestety nie skutkowało. No ale szczęśliwie po pół roku, większej lub mniejszej męczarni w końcu nastała cisza. 
     Od dwóch miesięcy mamy nowe lokatorki, które uwielbiają słuchać muzyki na full, za to czynności domowe lub też trzaskanie drzwiami i oknami wykonują o 3 nad ranem. Ktoś powie: "kobieto śpij! a nie nasłuchujesz", ale uwierzcie mi takie hałasy zbudzą osoby z najtwardszym snem. Oczywiście były próby porozmawiania, zwrócenia grzecznie uwagi, ale dziewczynki albo nie mają zamiaru otwierać drzwi lub też jak już łaskawie otworzą to kompletnie nic do nich nie trafia. 
   

niedziela, 21 września 2014

Tola - lalka edukacyjna

Tola to zawsze uśmiechnięta, od ucha do ucha, miękka lalka - przytulanka. Jest to wyjątkowa lalka, która ma nie tylko służyć do tulenia, wspomoże również nasze Maluchy w opanowaniu sztuki wiązania butów, zapinania rzepów, guzików, a nawet zasuwania suwaka czy też zapięć przekładanych klamrą. Lalę też można rozebrać z czerwonego kubraczka i założyć je z powrotem.
Faktycznie od samego początku Zuzia bardzo zainteresowała się Tolą, a to wszystko dzięki żywej kolorystyce oraz mięciutkiemu w dotyku materiałowi. Jak na razie sztuka ubierania jest Zuzi obca, ale już potrafi rozpiąć i zapiąć rzep, rozsunąć suwak, rozwiązać but, więc powoli powoli poznajemy te żmudne, ale jakże satysfakcjonujące dla dziecka czynności.
Tola to zawsze uśmiechnięta, od ucha do ucha, miękka lalka - przytulanka. Jest to wyjątkowa lalka, która ma nie tylko służyć do tulenia, wspomoże również nasze Maluchy w opanowaniu sztuki wiązania butów, zapinania rzepów, guzików, a nawet zasuwania suwaka czy też zapięć przekładanych klamrą. Lalę też można rozebrać z czerwonego kubraczka i założyć je z powrotem.
Faktycznie od samego początku Zuzia bardzo zainteresowała się Tolą, a to wszystko dzięki żywej kolorystyce oraz mięciutkiemu w dotyku materiałowi. Jak na razie sztuka ubierania jest Zuzi obca, ale już potrafi rozpiąć i zapiąć rzep, rozsunąć suwak, rozwiązać but, więc powoli powoli poznajemy te żmudne, ale jakże satysfakcjonujące dla dziecka czynności.

środa, 17 września 2014

Krótkie opowiadania na dobranoc


     
     Mamy z Zuzią swój wieczorny rytuał czytania krótkiego opowiadania przed spaniem. Oczywiście zdaje sobie sprawę, że wiele rzeczy może jeszcze nie rozumieć, ale widać gołym okiem, że sprawia jej to przyjemność, gdy wspólnie razem przeżywamy różne przygody bohaterów. Przebrnęłyśmy już przez kultowego Wróbelka Elemelka, baśnie braci Grimm, Motylkowe dzieci, a nawet obie części Zezi i Gillera. Od mniej więcej półtora miesiąca, w ciągu dnia, gdy mamy czas, albo gdy pogoda nie dopisuje słuchamy także słuchowisk np. Ptasie radio, Paweł i Gaweł (czytane przez Irene Kwiatkowską) itp.

Od około dwóch miesięcy wyruszyłyśmy we wspólną przygodę poznając świat Kajtka, Natki, Marcela oraz Felka w książce pt.: "365 jednominutowych opowieści na dobranoc". Ich historia zaczyna się 1 stycznia i kończy 31 grudnia, czyli aż 365 krótkich opowiadań. Gdyby zacząć czytanie zgodnie z datami, myślę, że można by było niemalże wczuć się w ich przygody, które są zgodne z porami roku. Ale ponieważ w chwili obecnej dla Zuzi daty czy też pory roku to całkowita abstrakcja, dlatego też po prostu zanurzyłyśmy się w świat czwórki przyjaciół.


     
     Mamy z Zuzią swój wieczorny rytuał czytania krótkiego opowiadania przed spaniem. Oczywiście zdaje sobie sprawę, że wiele rzeczy może jeszcze nie rozumieć, ale widać gołym okiem, że sprawia jej to przyjemność, gdy wspólnie razem przeżywamy różne przygody bohaterów. Przebrnęłyśmy już przez kultowego Wróbelka Elemelka, baśnie braci Grimm, Motylkowe dzieci, a nawet obie części Zezi i Gillera. Od mniej więcej półtora miesiąca, w ciągu dnia, gdy mamy czas, albo gdy pogoda nie dopisuje słuchamy także słuchowisk np. Ptasie radio, Paweł i Gaweł (czytane przez Irene Kwiatkowską) itp.

Od około dwóch miesięcy wyruszyłyśmy we wspólną przygodę poznając świat Kajtka, Natki, Marcela oraz Felka w książce pt.: "365 jednominutowych opowieści na dobranoc". Ich historia zaczyna się 1 stycznia i kończy 31 grudnia, czyli aż 365 krótkich opowiadań. Gdyby zacząć czytanie zgodnie z datami, myślę, że można by było niemalże wczuć się w ich przygody, które są zgodne z porami roku. Ale ponieważ w chwili obecnej dla Zuzi daty czy też pory roku to całkowita abstrakcja, dlatego też po prostu zanurzyłyśmy się w świat czwórki przyjaciół.

niedziela, 14 września 2014

Nowa moda na substytut dziecka

obrazek ze strony: http://www.realistic-reborn-dolls.com/
     Niedawno w telewizji trafiłam na dokument o nowej, dość kontrowersyjnej, modzie jaka panuje  od jakiegoś czasu w Wielkiej Brytanii. Mowa tutaj o lalkach Re-Born, które do złudzenia przypominają prawdziwe niemowlaki. Wśród społeczeństwa wzbudzają one mieszane uczucia, mają swoich zagorzałych zwolenników, jak i przeciwników. 
Dla dużego grona kobiet, które zakupiły takie lalki, jest to pewien rodzaj terapii, ponieważ z jakieś przyczyny nie mogą mieć własnych dzieci lub też w tragiczny sposób straciły swoje maleństwa. Jednakże jest też grupa kobiet, które chciałyby mieć dziecko, ale takie, które po pierwsze nie będzie sprawiało problemów, po drugie nie będzie miało swoich "humorków", a po trzecie będzie idealne, wręcz perfekcyjne w swoim wyglądzie. I tu świetnie nada się do tego lalka. Oczywiście taka "przyjemność" kosztuje i to całkiem sporo (w przeliczeniu na naszą walutę jest to koszt około 10 000 zł !!!).
obrazek ze strony: http://www.realistic-reborn-dolls.com/
     Niedawno w telewizji trafiłam na dokument o nowej, dość kontrowersyjnej, modzie jaka panuje  od jakiegoś czasu w Wielkiej Brytanii. Mowa tutaj o lalkach Re-Born, które do złudzenia przypominają prawdziwe niemowlaki. Wśród społeczeństwa wzbudzają one mieszane uczucia, mają swoich zagorzałych zwolenników, jak i przeciwników. 
Dla dużego grona kobiet, które zakupiły takie lalki, jest to pewien rodzaj terapii, ponieważ z jakieś przyczyny nie mogą mieć własnych dzieci lub też w tragiczny sposób straciły swoje maleństwa. Jednakże jest też grupa kobiet, które chciałyby mieć dziecko, ale takie, które po pierwsze nie będzie sprawiało problemów, po drugie nie będzie miało swoich "humorków", a po trzecie będzie idealne, wręcz perfekcyjne w swoim wyglądzie. I tu świetnie nada się do tego lalka. Oczywiście taka "przyjemność" kosztuje i to całkiem sporo (w przeliczeniu na naszą walutę jest to koszt około 10 000 zł !!!).

środa, 10 września 2014

Z niej prawdziwa celebrytka ;)

     No cóż... w przypadku tego zakupu nie ma co ukrywać, ale było to Mamcine widzi mi się. Gdyby nie to, że udało mi się znaleźć po bardzo promocyjnej cenie, nigdy bym nie zafundowała Zuzi takiego oto gryzaka. 
     Żyrafka Sophie, bo tak się nazywa, pochodzi z Francji. A kto zna Mamę Zuzi to wie, że ma ona prawdziwego hopla na punkcie Francji, języka francuskiego i wszystkich cudnych cudeniek pochodzących z tego kraju. 
To pozornie małe zwierzątko o wzroście 18 cm, wygląda wiecznie młodo, a chciałabym przypomnieć, że jest już na rynku od ponad 50 lat (dokładnie 53 - powstała 25 maja 1961 roku). Dla ówczesnych dzieci było to pierwsze egzotyczne zwierzątko, jakim wtedy mogły się pobawić. Do dnia dzisiejszego został zachowany jej wygląd oraz sposób produkcji. Zgodnie z informacją od producenta, Sophie wykonana jest z naturalnej gumy, którą otrzymuje się z soku drzewa Havea. Obecnie żyrafka święci triumfy wśród dzieci takich gwiazd jak Nichole Richi, Naomi Watts, czy piosenkarka Edyta Górniak.
     No cóż... w przypadku tego zakupu nie ma co ukrywać, ale było to Mamcine widzi mi się. Gdyby nie to, że udało mi się znaleźć po bardzo promocyjnej cenie, nigdy bym nie zafundowała Zuzi takiego oto gryzaka. 
     Żyrafka Sophie, bo tak się nazywa, pochodzi z Francji. A kto zna Mamę Zuzi to wie, że ma ona prawdziwego hopla na punkcie Francji, języka francuskiego i wszystkich cudnych cudeniek pochodzących z tego kraju. 
To pozornie małe zwierzątko o wzroście 18 cm, wygląda wiecznie młodo, a chciałabym przypomnieć, że jest już na rynku od ponad 50 lat (dokładnie 53 - powstała 25 maja 1961 roku). Dla ówczesnych dzieci było to pierwsze egzotyczne zwierzątko, jakim wtedy mogły się pobawić. Do dnia dzisiejszego został zachowany jej wygląd oraz sposób produkcji. Zgodnie z informacją od producenta, Sophie wykonana jest z naturalnej gumy, którą otrzymuje się z soku drzewa Havea. Obecnie żyrafka święci triumfy wśród dzieci takich gwiazd jak Nichole Richi, Naomi Watts, czy piosenkarka Edyta Górniak.

czwartek, 4 września 2014

Niezwykły świat dźwięków

     Tester Zuzia od samego początku była bardzo ciekawskim dzieciaczkiem. Za każdym razem, gdy usłyszała nowy dźwięk odwracała główkę i szukała źródła. Teraz gdy od paru miesięcy stała się naszym małym pełzaczkiem vel. "pływakiem", sama sunie w kierunku miejsca, z którego dobiega dany odgłos.
      Zuzina uwielbia, gdy rodzice udają różne zwierzątka, wydobywając z siebie przy okazji przeróżne dźwięki. Widać jak na dłoni, że po pierwsze, Małą to bardzo interesuje, a po drugie sama, jeszcze trochę nieudolnie, zaczyna powtarzać poznane dźwięki. 
     Jako bardzo internetowa Mama, znowu przypadkiem, "grzebiąc" w sieci znalazłam bardzo inspirującą księgę dźwięków autorstwa Soledad Bravi.  

     Tester Zuzia od samego początku była bardzo ciekawskim dzieciaczkiem. Za każdym razem, gdy usłyszała nowy dźwięk odwracała główkę i szukała źródła. Teraz gdy od paru miesięcy stała się naszym małym pełzaczkiem vel. "pływakiem", sama sunie w kierunku miejsca, z którego dobiega dany odgłos.
      Zuzina uwielbia, gdy rodzice udają różne zwierzątka, wydobywając z siebie przy okazji przeróżne dźwięki. Widać jak na dłoni, że po pierwsze, Małą to bardzo interesuje, a po drugie sama, jeszcze trochę nieudolnie, zaczyna powtarzać poznane dźwięki. 
     Jako bardzo internetowa Mama, znowu przypadkiem, "grzebiąc" w sieci znalazłam bardzo inspirującą księgę dźwięków autorstwa Soledad Bravi.  

 
Testerownia u Zuzinka Copyright © 2012 Design by Ipietoon Blogger Template