Przepraszam, ale muszę wyrzucić z siebie to rozgoryczenie i żal.
Mieszkamy z mężem w bardzo przytulnym mieszkanku. Mimo, że od początku wychodziliśmy z założenia, że nie będzie to nasza ostoja do końca życia, to jednak zadomowiliśmy i polubiliśmy nasze M4.
Niestety od paru miesięcy, z niewielkimi przerwami staje się to udręką. Na początku sąsiad, który w świątek, piątek czy niedziela do bardzo późnych godzin remontował mieszkanie (odbywało się to nawet po ciszy nocnej). Zwracanie uwagi niestety nie skutkowało. No ale szczęśliwie po pół roku, większej lub mniejszej męczarni w końcu nastała cisza.
Od dwóch miesięcy mamy nowe lokatorki, które uwielbiają słuchać muzyki na full, za to czynności domowe lub też trzaskanie drzwiami i oknami wykonują o 3 nad ranem. Ktoś powie: "kobieto śpij! a nie nasłuchujesz", ale uwierzcie mi takie hałasy zbudzą osoby z najtwardszym snem. Oczywiście były próby porozmawiania, zwrócenia grzecznie uwagi, ale dziewczynki albo nie mają zamiaru otwierać drzwi lub też jak już łaskawie otworzą to kompletnie nic do nich nie trafia.
Nie rozumieją, że nie mieszkają w domku jednorodzinnym z ogrodem, gdzie takie rzeczy nie uprzykrzają życia innym, tylko jest to blok - ściana w ścianę z innymi lokatorami!!! Żeby nie było ta sytuacja jest nie tylko uciążliwa dla nas, narzekają również inni sąsiedzi. Wczoraj za to dziewczyny zrobiły sobie imprezę życia. Rozumiem, że młodzi muszą się wyszaleć...ale żeby zachowywać się jak małpy w zoo, śmiem stwierdzić, że małpy mają więcej kultury, niż te dziewczyny razem wzięte. Wielokrotnie słyszałam, jak sąsiedzi interweniowali, baaa... nawet policja pojawiła się, ale one i tak miały to w nosie.
Oboje z mężem jesteśmy zabiegani w ciągu dnia, mało czasu mamy dla siebie, dlatego też chcielibyśmy mieć wieczór wytchnienia, relaksu, a nawet możliwość nadrobienia w spokoju swoich własnych zaległości, w szczególności, że Zuzia chodzi grzecznie spać około godziny 20. Czy o tak dużo proszę... chyba nie...
0 komentarze:
Prześlij komentarz