czwartek, 28 sierpnia 2014

Kociakowy raj :)

   Jak byłam dzieckiem przez mój dom przewinęło się sporo zwierzątek. Począwszy od myszek japońskich, rybek, psa, królika (nawet dwóch - akurat to były pupilki mojej starszej siostry), świnki morskiej, aż do małych “chudzielców”, to jest patyczaków. Oczywiście nie wszystko na raz zamieszkiwało nasze M4, tylko działo się to w różnym odstępie czasu.
    Niestety w pewnym momencie zdiagnozowano u mnie bardzo silną alergię. Testy skórne wykazały, że jestem uczulona na większość rzeczy oraz zwierząt (z małymi wyjątkami). Ponieważ nie było mowy, aby nasze pupilki opuściły mieszkanko, został mi ograniczony kontakt z nimi. Podobno bywa tak, że z biegiem czasu człowiek samoistnie odczula się na te alergeny, z którymi ma do czynienia. Może i faktycznie ta reguła u mnie sprawdzała się, jednakże pojawiły się wtedy zupełnie inne reakcje alergiczne, które dotąd nie miały miejsca. Dlatego też pani doktor napisała mi na dużej kartce drukowanymi literami "ZAKAZ JAKICHKOLWIEK ZWIERZĄT W DOMU!!!" i obowiązkowo miałam przyczepić ją w widocznym dla siebie miejscu, żebym nigdy nie zapomniała o powyższym zakazie.



   Kiedy Zuzia była jeszcze w brzuszku, wiele razy przez głowę przemykała taka myśl, że moje dziecko będzie biedne, bo nie będzie mogło liczyć na żadne zwierzątko. Dlatego też kiedy pojawiła się na świecie i stała się troszkę bardziej "kumata" oraz chętna do poznawania świata, postanowiłam jakoś temu problemowi (przynajmniej na chwilę obecną) zaradzić. Skoro żywe zwierzątka nie mogą być z nami, to zamieszkają pluszowe :).
    Bardzo ucieszyłam się, gdy trafiłam na stronę Malynovo - istny kociakowy raj. KOTy są ręcznie robione, wykonane z bardzo przyjemnego w dotyku materiału (100% bawełna). Co ciekawe, każdy z nich jest zrobiony z innej części materiału. Dzięki czemu, mimo, że kształty mają podobne to i tak są jedyne w swoim rodzaju, prawdziwi z nich indywidualiści. Dodatkowo KOTy posiadają metki, które wspomagają proces wyrzynania się ząbków, a bywa też, że znajdzie się przy nich niezwykły dodatek. Na przykład nasz kotek w środku ma zaszyte delikatnie grzechocące serduszko.
    Od pierwszej chwili, kiedy zamieszkał w naszym mieszkanku, Zuzia bierze kocurka w swoje rączki i miętosi, podgryza, a nawet sprawdza rzucając go na dywan czy spadnie na cztery łapki ;). Ponadto późnym popołudniem, gdy zaczynamy proces wyciszania Małego Testera, nasz domowy zwierzaczek idealnie sprawdza się jako mięciutka podusia pod główkę lub też leży wtulony blisko ciałka Zuzi i słucha z nami piosenek, a ostatnio słuchowisk dla dzieci.



     Wybiegając teraz trochę w przyszłość, gdy nadejdzie taki dzień, w którym Zuzia będzie potrafiła posługiwać się pisakami (w tym przypadku trzeba mieć pisaki do tkanin) to pomaluje kotka jak tylko dusza zapragnie, co spowoduje, że nada mu zupełnie nowego charakteru.  Mam nadzieję, że bidulek wytrwa do tego czasu :)

PS. Kogo zachęciłam to zapraszam na stronę: olx.pl. Tu można kupić małe słodziaki.

0 komentarze:

 
Testerownia u Zuzinka Copyright © 2012 Design by Ipietoon Blogger Template