Zdarzały się sytuacje, że mycha jakimś cudem znajdowała się poza burtą łóżeczka i nagle Mała szukając swojej przytulanki po omacku rozbudzała się i zaczynała rozpaczliwie płakać. Gdy tylko dostała ją w swoje małe rączki, przytulała się, podryzała i po uspokojeniu się w moich ramionach dalej zapadała w sen. Także w ciągu dnia myszka jest nieodłącznym elementem voyagy po mieszkaniu.
Obawiając się zbyt dużego przywiązania, a także zużycia materiału poprzez częste tarmoszenie i ciąganie po dywanie myszki, zdecydowałam się poszukać innego kocyka-przytulanki, która mogłaby być traktowana na równi z myszką. I tak oto trafiłam na stronę Misie, Królisie i Przyjaciele .Od pierwszej chwili, gdy tylko weszłam do albumu ze zdjęciami, nie mogłam wyjść z podziwu, jakie to cudeńka można wykonać za pomocą włóczki, zresztą sami zobaczcie - gwarantuje Wam, że zakochacie się w tych przytulankach.
W końcu jednak szał oglądania zdjęć minął, przemyślałam sprawę tematyki kocyka i zaczęłam składać zamówienie. Nie ukrywam, że nie jestem znawcą włóczek... dlatego bardzo ucieszyłam się, że po drugiej stronie "facebookowego okienka do czatowania" jest Pani, która o włóczkach wie baaardzo dużo. Zamówienie zostało złożone i nie pozostało nic innego jak czekać :) :) :)
Zacierając rączki, przystępując z nóżki na nóżkę ;), z ogromną nieciepliwością wyczekiwałam listonosza. W końcu jeeeest :) Zuzinkowy kocyk-przytulanka w kształcie kwiatka, a na nim cudowna, bajeczna biedrona.
Gdy tylko kocyk został wyjęty z folii, Zuzia nie mogła się oprzeć, szybciutko "przydreptała" na czworaka i zaczęła zapoznawać się z nowym nabytkiem. Ledwo udało mi się wykonać zdjęcie, bo Zuzia cały czas nadzorowała wszystko ;)
Kocyk-przytulanka wraz z biedroną został wykonany z bawełnianej, ekologicznej włóczki, która jest bardzo mięciutka i przyjemna w dotyku, co sprawia, że ma się ochotę tulić i tulić. Dodam również, że biedronka jest bezpieczna dla takiego Malucha jak Zuzia, gdyż każdy jej element poczynając od główki, przez oczy po czółka i kończąc na tułowi oraz kropkach jest zrobiony z włóczki.
Ponadto kocyk przeżył już swoje pierwsze pranie w pralce (30 stopni, bez wirowania), które również nadzorowała Zuzia, i tu muszę stwierdzić, że kompletnie nic złego się nie stało, jak to czasami bywa z włóczkami - nie straciła swojego kształtu.
Jak na razie myszka gra pierwsze skrzypce (w końcu była z Zuzią od pierwszych dni), jednak widać przebłyski, że i biedronka zaczyna powolutku mieć jakieś znaczenie dla Małej. Świadczą o tym liczne buziaki, które Zuzia śle, gdy tylko napatoczy się na nowy kocyk :) Czyli zakup jak najbardziej udany :) uff :)
0 komentarze:
Prześlij komentarz