Książki towarzyszą mi od początku mojego życia. Moja Mama - miłośniczka czytania zaraziła mnie i moją siostrę zamiłowaniem do książek. No cóż... nasze półki niemalże uginały się pod ciężarem książek. Gdy tylko dowiedziałam się, że na świecie pojawi się Mała Zuzia, wiedziałam jedno, chciałam, aby ona również poczuła "pociąg" do książeczek (oczywiście nic na siłę). Przed urodzeniem dzidziusia dużo szperałam w internecie i natknęłam się na czarno-białe książeczki (dla dzieci 6m+ dodatkowo są kolorki), które od samego początku mają przyciągać wzrok, który jeszcze nie jest w pełni rozwinięty, dzięki kontrastowym obrazkom. Postanowiłam spróbować w szczególności, że cena jednej książeczki to około 10 zł.
Moje zdziwienie nie miało końca. Te magiczne książeczki naprawdę mają moc :). Nie tylko powodowały, że Zuzi wychodziły oczy z orbit, ale z czasem, gdy tylko brałam książkę do ręki następował wielki szaaaaał. Jej całe ciałko cieszyło się, że już za chwilkę, każda strona to będzie fascynująca opowieść Mamusi ;). Ponadto obrazki aktywizowały ją do przekręcania się na brzuszek i podnoszenia główki, a w końcu o to chodzi wszystkim Mamom, aby jak najbardziej stymulować rozwój naszej pociechy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz